Podczas wczorajszego treningu, ćwiczyłam picie i jedzenie. Wydawać by się mogło, że sprawa banalnie prosta, w końcu umiejętności te nabyłam jako dziecko. No cóż, o ile takie czynności nie sprawiają mi trudności w „normalnych” warunkach kiedy siedzę lub stoję, tak sprawa wygląda nieco inaczej, w przypadku kiedy człowiek biegnie… Tak jak doświadczeni biegacze pewnie nie mają już z tym kłopotu, tak amatorzy nadal kombinują 😉 Niektórzy, przy punktach „nawadniających” zwalniają, biorą wodę, piją w marszu a po nawodnieniu biegną dalej, inni, łapią kubek i piją w biegu. Warto te oba sposoby (być może i jeszcze inne) przetestować na treningu jeszcze przed zawodami i wybrać ten, który najbardziej nam odpowiada. Biegacze zaawansowani, dla których ważna jest każda sekunda zapewne piją w biegu.
Wczoraj przetestowałam oba warianty. Zdecydowanie jednak wolę zatrzymać się i napić w marszu, przy okazji chwilę odpocząć, uspokoić oddech i lecieć dalej.
- Bieg z kubkiem pełnym wody:
- przed punktem minimalnie zwolnij, tak, abyś był w stanie chwycić kubek
- weź kubek od wolontariusza, pamiętając o tym, aby nie pchać się do pierwszego stolika, bo tam zazwyczaj walą wszyscy i robi się tłok, podczas gdy przy kolejnych stolikach z rozłożoną wodą zazwyczaj są pustki
- biegnij dalej
- zostaw ok 1/3 wody w kubku, resztę wylej. Po pierwsze nie potrzebujemy aż tyle wody, po drugie biegnąc z pełnym kubkiem, możemy być pewni, że większość wody i tak nie trafi do buzi
- ściśnij obwódkę kubka tak, by powstał dzióbek
- pij spokojnie
- niepotrzebny kubek wyrzuć na pobocze, nigdy na trasę, nigdy za siebie. Pamiętaj na trasie nie jesteś sam, a poślizgnąć się czy dostać kubkiem to żadna przyjemność
- powróć do ustalonego tempa
- Marsz z kubkiem pełnym wody:
- przed punktem zwolnij
- weź kubek od wolontariusza, pamiętając o tym, aby nie pchać się do pierwszego stolika, bo tam zazwyczaj walą wszyscy i robi się tłok, podczas gdy przy kolejnych stolikach z rozłożoną wodą zazwyczaj są pustki
- przejdź do marszu
- wypij tyle, ile potrzebujesz
- niepotrzebny kubek wyrzuć na pobocze, nigdy na trasę, nigdy za siebie. Pamiętaj na trasie nie jesteś sam, a poślizgnąć się czy dostać kubkiem to żadna przyjemność
- powróć do biegu i ustalonego tempa
Z bananem sprawa jest ciut prostsza, co wcale nie oznacza, że prosta. W biegu banana obrać mogłam bez większych problemów, skórkę od razu wywaliłam zostawiając w ręku jedynie owoc. Gryzienie już nie jest takie proste, połykanie tym bardziej.
Wczorajszy, 12 km bieg edukacyjny uważam za udany.
W tym tygodniu mam jeszcze w planach przetestowanie biegu z butelką przy pasku.







Co o tym myślisz?